Pierwsze starcie finałowe, które odbyło się w Lublinie, po wielu emocjonujących wyścigach zakończyło się remisem. „Kosmiczny mecz, spektakl, żużlowe święto” – to tylko kilka określeń którymi komentatorzy nazywali rywalizację tych drużyn. Już pierwszy finał udowodnił, że obie ekipy zasłużyły na jazdę w najważniejszym spotkaniu sezonu. „Mam świadomość, że stworzyliśmy dla kibiców żużlową ucztę. To jest mega uczucie, kiedy w finale możesz prowadzić swoją ukochaną drużynę w tak spektakularnym meczu. Coś pięknego. Za nami połowa zadania i wierzę, że dokończymy swoja pracę we Wrocławiu” – skomentował Maciej Janowski po pierwszym finale.
W niedziele akcja przeniosła się do Wrocławia. Zawody rozpoczęły się zdecydowaną wygraną gospodarzy, w kolejnym biegu tym samym odpowiedzieli goście. Bieg za biegiem trwała zacięta rywalizacja obu drużyn, a wynik wciąż był bliski remisu. Po dziesięciu wyścigach na stadionie Olimpijskim kibice wciąż mieli zagwostkę – kto zostanie Drużynowym Mistrzem Polski.
Po zaciętej batalii o punkty decydujące ciosy wrocławianie zadali w czwartej serii startów. Zaczęło się od zwycięstwa pary Chugunov – Woffinden, a zaraz później bardzo ważny punkt przywiózł dla drużyny Przemysław Liszka. W tym momencie Betard Sparta prowadziła już 38:34 i była krok bliżej zwycięstwa.
Tuż przed biegami nominowanymi w wyścigu 13., stadion Olimpijski eksplodował z radości – wrocławianie wygrali wyścig 5:1 i tym samym przypieczętowali swoje zwycięstwo. Teoretycznie, w tym momencie, Motor Lublin mógł jeszcze wygrać finał, gdyby goście w biegach nominowanych wygrali 5:0 i 5:1. Jednak prawdopodobieństwo takiej sytuacji było niewielkie, więc cały stadion śpiewał już „Mistrz, mistrz WTS”, a na tle wieży kibicom ukazały się zwycięskie fajerwerki. Ostatecznie Spartanie wygrali spotkanie 50:40 i po 15 latach oczekiwania, złote medale Drużynowych Mistrzostw Polski wróciły do Wrocławia.
Dla zawodników Betard Sparty Wrocław był to jeden z trudniejszych meczów w sezonie, „Tutaj nie ma tajemnicy, że Lublin postawił się naprawdę mocno. My byliśmy przygotowani na bardzo trudne spotkanie. Wiedzieliśmy, że każdy punkt będzie na wagę złota. Ta końcówka była faktycznie lepsza w naszym wykonaniu, ale na początku Motor tak mocno napierał, że zerkałem jednym okiem w program, sprawdzając kto jedzie” – dodał Magic w wywiadzie dla nSport+.
Dla klubu jest to piąte mistrzostwo w historii, jednak w obecnej ekipie, żaden z zawodników oprócz Macieja Janowskiego, nie zdobył wcześniej złotego medalu w tych rozgrywkach. Zwycięstwo Magic zadedykował „naszemu przyjacielowi, który patrzy na nas z góry – Tomkowi Jędrzejakowi” – to po nim Janowski przejął funkcję kapitana drużyny.
Zdobyte punkty Betard Sparty Wrocław podczas meczu:
9. Tai Woffinden – 9+3 pkt
10. Mateusz Panicz – 0 pkt
11. Artem Laguta – 13 pkt
12. Gleb Chugunov – 4 pkt
13. Maciej Janowski – 12+1 pkt
14. Michał Curzytek – 0 pkt
15. Przemysław Liszka – 2 pkt
16. Daniel Bewley – 10 pkt
*Od 2010 roku firma Betard jest sponsorem tytularnym Betard Sparty Wrocław. W tym czasie wspieraliśmy we Wrocławiu nie tylko jeden z czołowych speedwayowych klubów świata ale uczestniczyliśmy także przy rewitalizacji infrastruktury wrocławskiego Stadionu Olimpijskiego, czyli domowej areny naszego klubu, mieszczącej ponad 12.000 kibiców. Ponadto, jesteśmy sponsorem tytularnym wrocławskiej edycji Speedway Grand Prix, czyli jednego z etapów walki o tytuł indywidualnego Mistrza Świata, a zawodnicy wspierani przez markę indywidualnie, są stałymi pretendentami do tytułu mistrzowskiego.